strona gówna
spis treści
o antologii od siebie
o hippiźmie nie tylko dla rodziców
Wojciech Linde - Apanowicz Apacz
Zofia Bauer Biedrona
Krzysztof Biernacki
Witek Byczyński
Tomasz Chojnowski
Różycki
Jerzy Dębniak
Tomasz Drath
Tadeusz Wojciech Drwal
Katarzyna Dziki
Gwidon
Marcin Harlender
Jinx
Marek Jusięga
Dariusz Kałęcki
Katarzyna Kępińska
Grażyna Elżbieta Koper Suzi
Przemysław Andrzej Kozerski
Mirosława Łącka
Mały
Henryk Mencel Harry
Wojciech Tarzan Michalewski
Joanna Nienałtowska
Joanna Olbrychtowicz
Małgorzata Orlik
Alicja Orzechowska
Zbigniew Mick Osmulski
Anna Mama Radecka
Maria Sławińska
Jarosław Sparażyński Juju
Marian Suszek
Andrzej Szklarz Indianin
Marek Szwantner Pedro
Ted
Adam Wampir
Wiesław Waruś
Bożena Wójcik
Grzegorz Wróblewski Warka
Małgorzata Zaborska
Jacek Zajączkowski
Wiesław Ziubryniewicz Żubr

 
O hipiźmie nie tylko dla rodziców


Przyczyny masowego garnięcia się młodych ludzi do hippi, punk, rasta, czy innych niczym nie różnią się od pobudek, które ściągały ich do ugrupowań młodzieżowych przez całą historię ludzkości, od epoki jaskiniowej do dziś.
Jest to potrzeba akceptacji, bycia razem, odnalezienia siebie, odkrycia własnej drogi życiowej.
Przedstawiając cechy hipizmu polskiego takiego, jak jest dziś, w roku 1982, nie chciałabym wywołać nieporozumienia. Żadna z wymienionych tu cech nie charakteryzuje każdego hipisa. Oczekiwanie, aby każdy hip nie mył się i nie chodził do szkoły jest równym błędem, jak występujące do tej pory uporczywe kojarzenie tego ruchu z narkomanią.
Hipizm atakuje zazwyczaj małolaty - tj. ludzi w wieku 15-19 lat - i w stanie ostrym utrzymuje się przez około 2 lata. W stanie chronicznym może trwać całe życie.
Zaczyna się na ogół ucieczką z domu. Lecz nie w tym sęk, że dzieci odchodzą w świat, ale w tym, że rodzice chcę je zatrzymać, więc ilekolwiek to miałoby kosztować, trzeba pamiętać, że bunt jest naturalnym etapem rozwoju, nie buntują się tylko jednostki słabe, a z grzecznych i posłusznych wyrastają najczęściej mali ludzie.
Protest młodych objawia się przez samą formę bycia. Wiele cech obyczajowych, zwłaszcza strój, jest obliczone na szokowanie "kwadraciaków". Do atrybutów stroju należy brud, wszy, odzież w strzępach. Do tego chłopcy i dziewczęta noszą ozdoby z małych szklanych koralików, sznurka, rzemyków, w postaci bransoletek, naszyjników, wisiorków, plecionek /makramek/. Chłopcy chętnie noszą kolczyk w jednym uchu, dziewczęta - bransoletkę na kostce u nogi. Ważne jest wszelkie owłosienie, a więc wąsy, brody, a włosy płci obojga są długie i najczęściej rozpuszczone. Nie tylko dziewczęta, lecz i niektórzy chłopcy mają włosy do pasa. Inną ozdobą, a jednocześnie symbolem, jest pacyfa, albo pacyfka - znak pokoju.
Jak głosi jeden z przekazów, małej japońskiej dziewczynce chorej na chorobę popromienną, doradziła szamanka, aby narysowała sto lecących żurawi, a wtedy wyzdrowieje. Dziewczynka zmarła nie ukończywszy pracy.
Cechy zewnętrzne, oprócz denerwowania mieszczuchów, pełnią ważną funkcję rozpoznawczą. Powodują, że w obcym mieście człowiek nie czuje się sam i może liczyć na pomoc "koralików", czy "włosów". Źle jednak temu, kto obciąwszy włosy i założywszy garnitur ukaże się np. w Warszawie na Barbakanie. Może zostać potraktowany jak obcy.
Podstawową cechą hipizmu jest życie w drodze, polegające na tym, że człowiek przez kilka lat nie ma stałego miejsca zamieszkania, pracy, nauki. Na wędrówkę decydują się jednostki najsilniejsze, którymi kieruje ciekawość świata, chęć poznania nowych ludzi, obyczajów, miejsc, a także ludzie na ostrych zakrętach życiowych, których nieudana miłość, konflikty rodzinne, a nawet prawne, słaniają do natychmiastowego opuszczenia miejsca zamieszkania. Życie w drodze wybitnie rozwija umysł. Piętnastoletnie dziewczęta po pół roku pobytu na trasie mają wiedzę i horyzonty, stawiające je na równi, a nawet powyżej ludzi dojrzałych, będących zdziwionymi i zaciekawionymi ich słuchaczami. Życie w drodze jest też pozytywną odpowiedzią na pytanie, czy można przeżyć wspaniałą, wielką przygodę w dobie industrializacji. Ludzie wędrują pojedynczo, parami lub grupami, często w towarzystwie zwierzęcia, np. psa, sowy. Celem może być ucieczka od cywilizacji, albo zwiedzenie jeziora, zamku, obecność na koncercie, zlocie. Drogę odbywa się stopem, pociągiem, piechotą. Pociągami jeździ się dużymi grupami, lub pojedynczo, gdyż pociągi służą do zawierania znajomości. W drodze sępi się /żebrze/, handluje, pracuje. Przerwa w podróży może nastąpić w każdej chwili, np. na widok zwalonego drzewa, z którego można naciąć kory na rzeźbienie. Mimo, że dziewczęta w podróży narażone są na zgwałcenie, a chłopcy na pobicie, aż do kalectwa, nikt nie wymienia odwagi, jako niezbędnej cechy. Większość natomiast podkreśla konieczność dobrego zdrowia, gdyż sypianie w listopadzie "pod chmurką", czy w zimie w wymrożonych ruinach szybko eliminują słabszych. Nocować można pod mostek, na klatkach schodowych, w piwnicach. Można metodą "na bezczelnego" - np. oświadczyć w domu akademickim "ja tu będę spał". Można zapukać do nieznanych ludzi i wzruszyć ich historią swojego życia, która jest często naprawdę dramatyczna. Można, zwłaszcza na zlocie, nocować w cudzym namiocie - mała dwójka jest idealna na cztery osoby. Najczęściej jednak śpi się na hipchatach, czyli w tramwajach.
Hipchatę zakłada hipis posiadający mieszkanie i dochody. Nie musi on mieć za sobą etapu życia w drodze. Początkująca hipchata przyjmuje wszystkich, a jej adres można dostać na mieście. Niedługo potem okazuje się, że nie ma co jeść, skradziono odzież i zegarek, a właściciel po powrocie z pracy nie ma się gdzie położyć. Wtedy następuje wytramwajenie, czyli wyrzucenie wszystkich. Po takiej akcji z reguły okazuje się, że liczba mieszkańców domu i tak przekracza dwu-trzykrotnie ilość jego prawowitych właścicieli, lecz tych, którzy pozostali, z różnych względów nikt nie ma sumienia ruszyć. W drugim etapie na hipchatę zjeżdżają już tylko najbliżsi przyjaciele, których i tak jest około stu. W tym czasie ustala się zasady hipchaty - goście zobowiązani są do wykonywania różnych prac, np. porządkowych, a gospodarze żywią się tym, co goście zasępili, lub zarobili na mieście.
Życie w drodze i tramwaju toczy się na forum publicznym, a serca nie mają wielu tajemnic. Pozwala to łatwiej pokonać kryzysy, w gronie życzliwych, z których co drugi przechodzi to samo, albo już przeszedł i radni, jak się z tym uporać.
Amatorów wrażeń porno muszę rozczarować. Orgii nie ma. Nie ma też większego luzu obyczajowego, niż gdziekolwiek indziej. Ludzie mają swoje pary, a jeśli nie mają, łączą się w związki przypadkowe, z których coś wynika, albo nie, jak to zwyczajnie na świecie. Tyle tylko, że nikt się z niczym nie kryje ,bo skoro czterdzieścioro nocuje pokotem na podłodze, to cóż dziwnego, że nocną porą jakaś para zaczyna w kącie działalność męsko-damską, skoro nie ma żadnego ustronnego miejsca. Pozostali śpią, a jeśli ktoś się przebudzi, to albo zostaje zmobilizowany do podobnej akcji ze swoją panią, albo, nie mając nic stosownego pod ręką, denerwuje się, ale najczęściej nie przeszkadza. Wielu hipisom nie wadzi, jeśli dowolna ilość osób przygląda im się przy zajęciach zwanych kopulacyjnych lub szyciem, ale prawie nikt nie znosi, żeby się do niego w tym czacie odzywać, bo to przeszkadza skupić się.
Małżeństwa zawierane są najczęściej według obrządku hipisowskiego: jest to przysięga na krzyż, a ceremonia ma charakter poważny, lub żartobliwy, co nie musi mieć wpływu na trwałość związku. Szereg ślubów w bieżącym roku odbywało się w ten sposób, że jeden chłopiec rozebranych do naga stał z rozpostartymi ramionami jako krzyż, a narzeczeni również rozbierali się. Na pytanie prowadzącego "czy chcesz za męża/żonę/tego/tą/oto"... nie wolno było powiedzieć "tak", lecz cokolwiek innego np. "nie wygłupiaj się", "coś ty, niemądry?" itp. Zamiast obrączek małżonkowie zakładali sobie wzajemnie pętle na szyje. Kiedy od pewnego nowożeńca zażądano nazajutrz splamionego prześcieradła, wziął jaskrawo czerwony śpiwór i triumfalnie obnosił go.
Jeśli dziewczyna zajdzie w ciążę, przyszły ojciec proponuje jej małżeństwo całkowicie formalne. Lecz wiele dziewcząt tego nie chce. I nie są to opowieści porzuconych panienek - osobiście obserwowałam rozpaczliwą walkę kilku chłopców, usiłujących namówić swoje uparte dziewczyny. A im się po prostu nie opłaca być żoną człowieka bez stałego dochodu i mieszkania. Wolą same iść do pracy, a następnie korzystać z państwowych dotacji. Są w tym konsekwentniejsze od swoich matek, które wyszły za mąż, aby zyskać prawo legalnego rodzenia dzieci, a następnie rozeszły się z wielkim nakładem kosztów i stresów wszystkich zainteresowanych. Niezamężne matki chętnie mieszkają razem. Przy wychowywaniu dzieci nieraz potrzeba pomocy, a w tym druga kobieta jest użyteczna, bo i zarobi i przypilnuje, podczas gdy mężczyzna sam wymaga obsługi, zwiększając tylko obciążenie. Ten tryb życia nie jest już hipchatą, lecz rodzajem komuny. Komuny świeckie są związkami blisko zaprzyjaźnionych ludzi stanu wolnego, lub kilku małżeństw, połączonych wspólnym mieszkaniem i wspólną pracą. Komuny o charakterze religijnym /katolickie, krisznowskie/ są zespołem ludzi wykonujących pracę najczęściej w gospodarstwach wiejskich, oraz modlących się i rozważających problemy wiary. Komuny te mają często reguły surowe, prawie zakonne, będące przeciwieństwem swobodnego trybu życia poza nimi.
Hipisi kochają rozmawiać i bardzo pragną być razem, mają więc swoje miejsca spotkań rejonowe i ogólnopolskie. W Krakowie jest to Adaś, czyli pomnik Mickiewicza, w Warszawie był Barbakan, w wielu miastach sale przy kościołach katolickich, bądź świątyniach protestanckich. Zloty odbywają się często z okazji dorocznych imprez, np. koncertów w Sopocie, Zbicznie, Jarocinie. Doświadczeni hipisi organizują zloty okolicznościowe, np. w ubiegłym roku na Łysej Górze, przy czym niewiasty zostały poproszone o przywiezienie mioteł. Największy zlot odbywa się co roku w Częstochowie, w dniu 15 sierpnia i jest zakończeniem pielgrzymki, w której hipisi stanowią osobną grupę. Sama pielgrzymka jest czymś pośrednim między zlotem, a życiem w drodze. Na zlocie w Częstochowie koegzystują rastamani, krisznowcy, katolicy, ateiści. Adwentyści dnia siódmego wygłaszają kazania na katolickiej mszy. Rozmawia się, gra na instrumentach, śpiewa, tańczy, planuje i realizuje różne akcje. Najważniejsza jest jednak możliwość spotkania bliskich ludzi, których nie widziało się często od roku. Radość ze spotkania wyrażana jest obejmowaniem się i całowaniem, chłopcy z chłopcami, dziewczęta z dziewczętami, chłopcy z dziewczętami.
Podstawą postawy hipisowskiej jest wzajemna życzliwość i duża tolerancja na różne światopoglądy. Do zmiany sposobu postępowania skłania się raczej przykładem, niż atakiem słownym.
Hipis jest przede wszystkich pacyfistą, a pojęcie to rozszerza się w miarę jego rozwoju duchowego. W najszerszej formie objawia się negatywnym stosunkiem do powszechnej służby wojskowej, co jest dowodem, że ludzie nie zatracili jeszcze instynktu samozachowawczego. Przez tysiąclecia była wydzielona specjalna klasa wojowników, którzy w zamian za to, że zabijali i dawali się zabijać, otrzymywali ogromne przywileje, gdyż w żaden inny sposób nie można by znaleźć chętnych do tego zwodu. Dopiero w czasach napoleońskich wprowadzono powszechny obowiązek służby wojskowej, a wojny z udziałem laików stały się masową rzezią. Hipisi wskazują, że aby ludzkość nie była zagrożona, trzeba przestać masowo służyć w wojsku. Wojny prowadzone są najczęściej z pobudek materialnych, lub z żądzy władzy, toteż hipisi nie interesują się prawie zupełnie sytuacją ekonomiczną i polityczną. Zredukowawszy do minimum swoje potrzeby nie są zainteresowani zdobywaniem dóbr. Obywają się bez kartek, lub jednymi kartkami na kilka osób i tylko konieczność przedstawienia prawdy ludziom spoza ruchu zmusza mnie do wspominania o tych przyziemnych sprawach, choć bardzo się tego wstydzę. Przy powszechnym dziś wałkowaniu spraw kryzysu i napięć prawdziwą ulgą jest rozmowa w hipisowskim gronie, gdzie te problemy nie istnieją.
Bardziej konsekwentni pacyfiście nie zabijają także żadnych zwierząt, nie tępią pcheł, karaluchów, spowiadają się z nieumyślnego zabicia komara, a jeśli muszą pozbyć się wszy, nie stosują trucizn, lecz obcinają włosy. Niejeden nie je mięsa, nie nosi skórzanej odzieży/ Jest to jedna z dróg prowadzących do ochrony środowiska. Wobec ludzi stosują zasadę Ghandiego satyagraha - nie używania przemocy. Znane są wypadki, gdy hipis zaatakowany, a nawet zraniony, potrafi się opanować i nie odpowiedzieć tym samym, lecz tak zadziała, że przeciwnik stanie się jego przyjacielem, a sprawa zostanie załatwiona po jego myśli.
Następną chcą hipizmu jest olewanie, czyli lekceważenie wszelkich struktur organizacyjnych. Nie ma tu żadnych przewodniczących, zastępów, oddziałów i w tym siła tego ruchu, gdyż wszystkie organizacje młodzieżowe z jakąkolwiek strukturą już dawno zostały rozłożone przez dorosłych
Inną strukturą organizacyjną jest szkoła. System nauczania w dzisiejszym świecie jest wyjątkowo niedopasowany do potrzeb organizmu człowieka, gdyż polega na siedzeniu za stołem od pierwszego roku życia /żłobek/ do dwudziestego piątego /koniec studiów/. A przecież np. w średniowieczu kilkunastoletni chłopiec, po odbyciu wstępnej nauki u majstra, musiał hipisować i dopiero po spędzeniu paru lat w drodze mógł zdawać egzaminy. Dziewczęta hipisowały w tramwajach, czyli na różnych dworach, klasa rycerska - na wyprawach/
Praca na etacie to również jeden z objawów systemu struktur organizacyjnych, toteż hipis uprawia z reguły zawody wolne. Są to zajęcia wędrowne /handlarz, ankieter/, artystyczne /rzeźbiarz, malarz, poeta/, humanistyczne, zwłaszcza pozwalające na stałe związanie się z ruchem /psycholog, socjolog, entolog, pedagog/, usługowe /nierejestrowany elektronik, hydraulik, mechanik/, inne wolne /tłumacz/, sezonowe /cukrownik, zbieracz owoców/. Jeśli hipis stanie się bieszczadnikiem /choć ironiczni twierdzą ,że jest to zamiana maku na denaturat/, mado dyspozycji prace sezonowe prawie przez cały rok, a więc zbieranie poroża, ziół, jagód, juhasowanie lub bacowanie a z prac stałych prowadzenie schronisk. Wędrowny tryb życia sprzyja jeszcze jednemu zawodowi - więźnia. Hipisi najczęściej mają sprawy kolegialne za brak zameldowania w miejscu pobytu z zastosowaniem najwyższego wymiaru kary ze względu na włóczęgostwo i pasożytniczy tryb życia. Bardzo łatwo jest aresztować hipisa, gdyż nie broni go żadne przedsiębiorstwo, którego byłby pracownikiem. W tym zakresie prawodawstwo nasze pozostaje daleko w tyle za Związkiem Radzieckim, gdzie przepisy pozwalają każdemu człowiekowi nie pracować przez cztery miesiące w roku, co umożliwia radzieckim hipisom wędrówkę i urządzanie kilkumiesięcznych zlotów, na które jedzie się po parę tysięcy kilometrów. Hipisi są duchową awangardą współczesnego społeczeństwa. Ich poziom umysłowy daleko przekracza ich wykształcenie, a zainteresowania obejmują najróżniejsze prądy filozoficzne i religijne. Ich dążenia są wyrazem buntu przeciwko panującemu w świecie odhumanizowaniu, technokracji, wyrażonej w państwach kapitalistycznych kultem pieniądza, a w państwach socjalistycznych kultem produkcji. Preferują rolę jednostki, która powinna realizować się zgodnie z cechami swojej osobowości, przeciwstawiając się impersonalizmowi, opracowującemu przepisy dla średniej statystycznej, a nie dla człowieka. Robienie kariery budzi w nich wstręt, gdyż czyni ludzi nieludzkimi. Najważniejsze są przeżycia duchowe, więzi emocjonalne między ludźmi.
Interesują się różdżkarstwem, biotroniką, polariti, zenem, katolicyzmem, świadomością Kriszny, protestantyzmem. Są poszukiwaczami. Z ich poszukiwań wytworzy się nowy światopogląd, nowa religia, odpowiadająca wiedzy i sposobowi myślenia człowieka współczesnego


Mariusz z Kołobrzegu