|
D.O.M
ilekroć zwracam się do Niego
słyszę głos odbijający się
od murów
bo kiedykolwiek
proszę o życie na moją miarę
odpowiada mi cisza
milczącym policzkiem
x x x
codziennie mijam innych
i na koniec
kiedy się boję odwrócić
z przegraną duszą wydrapują się na szczyty
których nie mogę zliczyć
a może zbyt wiele pozostało poza mną
i oto jak szara plama
głucha cisza rozerwana na strzępy
wyrzut sumienia
a jednak godzę się z imaginacją
wytykam się wszystkimi palcami
by uwierzyć w to
że naprawdę w końcu nocy
budzi się poranek
a nie zaćmienie słońca
chcę ci opowiedzieć miłość
bez krzyku nadmiaru słów
więc przyjmij sen
zesłany moim pocałunkiem
i to wszystko co mogę ci ofiarować
Kim jestem / ? /
/ Małgorzacie Konderko /
jestem głosem
dlatego godzę się
na ciszę
jestem śmiercią
dlatego godzę się
na życie
wypisane
piątym kołem
...
Do Ciebie
teraz zapragnę mówić do ciebie
zapragnę w momencie
w którym zdam sobie sprawę z milczenia
i choć nieobecność wezmę w ramiona
wyciągnę dłonie
poczuję szczęście jak dotyk dochodzących słów
aż zapalę się dreszczem twojego cienia
teraz jesteś tutaj
a noc i tak zemści się na naszych ciałach
nawet wtedy gdy zapragniemy małego strzępka promienia
ale pamiętaj że cokolwiek przyśni się innym
przyjdzie nadzieja na chwilę iskier
dlatego błagam słońce
żeby oddało mnie tobie
ale nikomu innym
nikomu
x x x
jeśli teraz łzy
są twoim nieodłącznym cieniem
wpuść je do swego serca
jeśli się tego domagają
popatrz
jak trudno w tej wielkiej ślepej
przestrzeni
rezygnować z nadziei
której nawet pojąć nie mogę
rezygnuję z człowieka
który we mnie zamieszkał
i z całą stanowczością
wypędzam go z miejsca
w którym się narodził
jeśli ci teraz smutno
uśmiechnij się
w imię tego co nam odbierają
a wtedy zabiorę cię jeszcze bliżej
to jest po prostu czas
który decyduje za nas
w jaką ciemność mamy odejść
jakie chwile trzeba opuścić
w wypisanych kłamstwach
fałszu wyrytym w otępiałych oczach
delikatny wilgotny pocałunek
twoje usta
przemykające
w małą tajemnicę mojego świata przez cienie
i blaski
nieistniejąca wina
za którą sypią się policzki
bezbarwna cisza
i kiedy rozerwą nasze dłonie
będziemy szukać przeludnionych miejsc
które zapewne od początku
były przeludnione
nie chcę zaprzeczać niczemu
co jest prawdą
jeśli kiedyś przestanę
utracę świadomość
albo w twoich dłoniach
stanie się każdorazowo to samo
zaprzeczę
kiedy pewnego dnia
nie zjawisz się na mojej drodze
stanę się niczym
bez wszystkiego co sobą zabierzesz
wtedy świadomość nieubłaganego istnienia
stanie się tak wielka
aż powoli niknąca
aż kiedyś przestanie boleć
codziennie
Cui bono ?
krew pot i łzy
rozlała się błękitna sperma
wypluta z myśli
nasienie skojarzeń |